WAKACYJNA POCZTÓWKA Z BESKIDU

zdjęcie grupy

Po dwuletniej pandemicznej przerwie Koło Turystyczne powróciło do tradycji wakacyjnego wyjazdu. Kilka godzin po powrocie do domu ze szkolnej uroczystości rozdania świadectw już pakowaliśmy plecaki, żeby na trzy dni wyruszyć w Beskid Śląski. To górskie pasmo mieliśmy już okazję odwiedzić w 2019 roku, wtedy zdobyliśmy jego najwyższy szczyt Skrzyczne. Tym razem czekała na nas Barania Góra, Wielka Czantoria i źródła Wisły.

Mawia się, że góry uczą pokory. Konfrontacja własnych możliwości z długim i trudnym szlakiem oraz warunkami pogodowymi pozwala przekonać się, że wcale nie jesteśmy, jak czasami nam się wydaje, superbohaterami. Zdarza się, że w każdy następny krok stawiany na szlaku trzeba włożyć wysiłek i że każdy kolejny kilometr kosztuje nas dużo. Właśnie tak było zarówno pierwszego dnia, kiedy po nocy spędzonej w pociągu w upalnym słońcu wspinaliśmy się na Baranią Górę, jak i podczas podejścia do domu Jerzego Kukuczki. Wielki himalaista znany był ze swojej doskonałej kondycji i nadludzkich wręcz możliwości fizycznych. Dlatego wydawało się nam, że gdzieś tam zza jedynej chmurki widocznej tego dnia na niebie przygląda się nam z pobłażliwym uśmiechem i testuje. Czy w samo południe pokonamy wijącą się stromo pod górę asfaltową drogę, czy jednak nie starczy nam sił? Zachowując odpowiednie proporcje, czuliśmy się trochę jak Kukuczka napierający na kolejny ośmiotysięcznik. Pot zalewał nam twarze, w płucach brakowało tchu, a plecaki ciążyły coraz bardziej i bardziej. Lekcją pokory są też zmieniające się w górach warunki pogodowe. Cóż można poradzić kiedy obok schroniska przewala się burza? Trzeba usiąść i przeczekać, a szczegółowo opracowaną marszrutę odłożyć na bok i szybko zweryfikować. Na Małą Czantorię, którą mieliśmy w planach, jeszcze kiedyś będziemy musieli wrócić.

Góry uczą pokory i również nam udzieliły lekcji. Byliśmy pilnymi uczniami i tak jak w szkole po nauce i lekcjach otrzymuje się nagrodę w postaci dobrej oceny, promocji do następnej klasy (czasem nawet z wyróżnieniem) czy pochwały od nauczyciela, tak podczas naszej wyprawy Beskid Śląski wynagrodził nas sowicie. Mogliśmy podziwiać przepiękne widoki i nieustannie zachwycać się jak duży dystans pokonaliśmy korzystając tylko z siły własnych mięśni. W Izbie Pamięci Jerzego Kukuczki zobaczyliśmy pamiątki po zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum i spotkaliśmy się z jego żoną panią Cecylią. Udało nam się odnaleźć niepozorne strumyki, a potem w Ustroniu zobaczyć, że z ich połączenia powstaje Wisła! Doświadczyliśmy też kojącej ciszy i spokoju jaki daje kontakt z przyrodą, a ukryta za mgłą Wielka Czantoria podczas zejścia otworzyła przed nami tak zaczarowaną krainę, że poczuliśmy się jak bohaterowie baśni. Nagrodą za górskie trudy i wysiłki włożone w naukę podczas całego roku szkolnego był też czas spędzony wspólnie na rozmowach, grach, zabawach, a nawet tańcach (sic!) oraz niejedna szklaneczka Kofoli. Teraz wakacyjne szlaki będziemy przemierzać samotnie albo wspólnie z rodziną czy przyjaciółmi, ale już nie możemy się doczekać kiedy we wrześniu wyruszymy na kolejną wycieczkę Koła Turystycznego!