Już dziś zapraszamy Was na relację z naszego wyjazdu do Londynu.
Pierwszego dnia przejechaliśmy przez Niemcy, Holandię, Belgię, by w Dunkierce wsiąść na prom, który dopłynął z nami do wapiennych klifów w Dover. Wielka Brytania przywitała nas słońcem:). Po przyjeździe do Londynu zwiedziliśmy królewską dzielnicę Greenwich, gdzie przebiega południk zero. Następnie spotkaliśmy sięz naszym angielskim przewodnikiem Grahamem na lekcji w języku angielskim, wspólnie przeszliśmy przez park w stronę obiektów pałacowych, odbyliśmy zajęcia językowo-kulturowe ’Nelson & Nepoleon’ w Muzeum Morskim oraz zwiedziliśmy kliper herbaciany Cutty Sark. Pod wieczór zostaliśmy zakwaterowani w naszych brytyjskich rodzinach. To był długi, ale bardzo ciekawy dzień…ciąg dalszy nastąpi…
Drugi dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania muzeów. Do wyboru mieliśmy aż trzy: Muzeum Techniki, Muzeum Historii Naturalnej oraz Muzeum Viktorii i Alberta, tak więc każdy znalazł coś dla siebie. Po zetknięciu z nauką, biologią i dziełami sztuki, pojechaliśmy do Harry Potter Warner Bros – studia i planu filmowego, gdzie kręcono wszystkie części przygód Harrego Pottera. To był prawdziwie magiczny czas spotkania z bohaterami serii, podglądania sposobu kręcenia filmu, rekwizytów, oryginalnych kostiumów oraz kosztowania pysznego waniliowego napoju Butterbeer. Dla wielu z nas jako prawdziwych fanów Harrego Pottera, był to najlepszy dzień wyjazdu.
Trzeci dzień pobytu na wyspach powitał nas chmurami i szarym niebem. Niezrażeni pogodą, udaliśmy sie do historycznego miasteczka Canterbury słynącego z przepięknej katadry oraz “Opowieści kanterberyjskich “Chaucera. Pomimo lekkiego deszczu miasteczko ujęło nas swoimi wąskimi uliczkami i swoistym klimatem.
Następnie, pomimo padającego deszczu, przejechaliśmy nad morze do miejsowości Margate, gdzie zwiedziliśmy Galerię Sztuki Nowoczesnej im. Josepha Turnera. Na koniec, czekał na nas dom Karola Dickensa w Broadstairs – nadmorskiej miejscowości położonej na klifie. Niestety pogoda nie dopisała i w strugach deszczu wracaliśmy do Londynu. Cóż, angielska pogoda…
Dzisiejszy, czwarty dzień w Londynie rozpoczęliśmy od zwiedzania Muzeum Brytyjskiego: najpierw lekcją w języku angielskim, potem samodzielnie odkrywaliśmy bogactwo tego miejsca. Tym razem największym zainteresowaniem cieszył się starożytny Egipt i zachowane mumie. Następnie przejechaliśmy na najardziej znaną ulicę zakupową Londynu – Oxford Street, po czym udaliśmy się do Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud’s.Tam spotkaliśmy wiele znanych osobistości świata filmu, muzyki, sportu i polityki. Stanęliśmy oko w oko z historycznymi postaciami, przejechaliśmy londyńskimi taksówkami poznając historię Londynu oraz obejrzeliśmy film 4D, w którym znani bohaterowie Marvela ratują świat przed zagładą. W okolicy widzieliśmy też muzeum Sherlocka Holmesa.
Piąty dzień wyjazdu zaczęliśmy od zobaczenia tamy na Tamizie, która reguluje bieg rzeki. Następnie przejechaliśmy do Pałacu Eltham, gdzie mieliśmy lekcję historii o Henryku VIII z Grahamem. Sam Pałac przez wieki był rezydencją królewską, lecz w 1933 posiadłość kupił zamożny przemysłowiec Sir Stephen Courtauld, który odrestaurował pałac i dobudował część w stylu art deco.
Popołudnie spędziliśmy w Teatrze Novello na londyńskim West Endzie, oglądając przebojowy musical Mamma Mia. Wcześniej mieliśmy okazję poczuć artystyczną atmosferę Covent Garden. Roześmiani i rozśpiewani wróciliśmy do naszych angielskich rodzin…
Od rana szóstego dnia odwiedziliśmy galerię sztuki Tate Britain, która prezentuje znane obrazy impresjonistów. Oprócz stałych wystaw można było obejrzeć płatną wystawę Van Gogh in Britain. Następnie przejechaliśmy na londyński Covent Garden, Soho i West End, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Filmu poświęcone przygodom Jamesa Bonda. Na sam koniec wjechaliśmy windą na najwyższy budynek Europy, Shard, skąd mogliśmy podziwiać panoramę Londynu.
Ostatni, siódmy dzień w Londynie spędziliśmy na zwiedzaniu galerii sztuki nowoczesnej Tate Modern, z której podziwialiśmy katedrę św.Pawła oraz most milenijny. Popołudniu zrobiliśmy ostatnie zakupy oraz zjedliśmy ciepły lunch. Podróż powrotna przebiegła z małymi problemami, gdyż na promie bardzo bujało, ale szczęśliwie dotarliśmy do Calais, a potem do Polski… Szkoda, że wyjazd już za nami, ale liczymy na następny za rok. A wtedy…Królewski Londyn?