W ODZWIEDZINACH U HIPOLITA

Koło Turystyczne najczęściej na cel swoich wypraw wybiera góry. Najczęściej Sudety, bo najbliżej, ale zdarzyło nam się już zajrzeć w Beskid Śląski i Mały. Raz do roku zwiedzamy duże miasta, byliśmy w Krakowie, Łodzi, Toruniu, Szczecinie, Gdyni, Katowicach czy Warszawie. Wydawać by się mogło, że wielkopolskie szlaki nie będą tak interesujące. Przecież to niedaleko i mniej atrakcyjnie. Podczas majowego wyjazdu przekonaliśmy się, że nic bardziej mylnego. Wielkopolska też nie pozwoli się nudzić!

Oczywiście wszystko jest kwestią skali. Wiedzieliśmy, że na trasie nie czekają nas obiekty z Listy Dziedzictwa UNESCO, że nie zobaczymy znanych zabytków i nie odwiedzimy żadnego parku narodowego. Jednak niepozorne miejsca, mimo że mniej rozpoznawalne, też potrafią zaspokoić turystyczny apetyt. Trzeba je tylko zauważyć i uczynić z nich cel. Taką właśnie wrażliwość ćwiczyliśmy podczas wyprawy w okolice Trzemeszna.

Czyż intrygującą nie jest wędrówka ścieżką, która prowadzi idealnie po granicy dwóch województw? Dwa kroki w prawo i już byliśmy w województwie kujawsko-pomorskim, dwa kroki w drugą stronę i wracaliśmy do Wielkopolski. Czy dumnie nie brzmi zdobycie najwyższego wzniesienia Pojezierza Gnieźnieńskiego? I nie ważne jest to, że Wał Wydartowski ma zaledwie 167 m n.p.m. i to, że panorama z wieży widokowej ze względu na pogodę nie była zbyt rozległa.

Zupełnie zwykła na pierwszy rzut oka wioseczka jaką są Ławki kryje w sobie wyjątkową historię. To właśnie tutaj na świat przyszedł Hipolit Cegielski. Bezcenna była możliwość zobaczenia domu rodzinnego wielkiego patrioty, przemysłowca, wybitnego przedstawiciela pracy organicznej i człowieka sukcesu. Bezcenne było też spotkanie z panem Wojtkiem, który gospodaruje w Ławkach i szeroko otwiera przed gośćmi drzwi. Zupełnie zwykłym miastem, jakich wiele w Wielkopolsce, wydawało nam się też Trzemeszno. Było tak do czasu, kiedy pani Renata, nasza przewodniczka, zabrała nas do miejscowej bazyliki, opowiedziała o historii trzemeszeńskiego gimnazjum, o siedmiu placach, Janie Kilińskim. Znów przekonaliśmy się, że ciekawe historie czają się tuż za rogiem.

Do Poznania wracaliśmy dotlenieni i wypoczęci kontaktem z przyrodą w majowym rozkwicie. I mimo, że w wakacje planujemy wyprawę na popularne wśród turystów szlaki Beskidu Żywiceckiego, to do odkrywania Wielkopolski na pewno jeszcze wrócimy. Naprawdę warto, bo nasz region ma w sobie jeszcze niejeden ukryty skarb!